"„Dadzą mi manierkę z gorzałczyną…” śpiewali ongiś żołnierze, opowiadając o swoim niełatwym losie. Alkohol, który towarzyszył ludzkości od najdawniejszych czasów, zaznaczał swoją obecność także na prowadzonych poprzez nią wojnach.
W ich opisach często pojawiają się informacje o napojach zawierających tę substancję, spożywanych przez uczestników zbrojnych walk. Wśród wielu znanych w naszych dziejach epizodów alkoholowo-militarnych można wyznaczyć dla przykładu nawet odmowę uczestnictwa w krucjacie do Ziemi Świętej ze strony księcia Leszka Białego, uzasadnioną poprzez niego brakiem na tamtym terenie piwa i miodu, bez których nie mógł się obejść.
To także spowodowane brakiem gorzałki masowe zachorowania w wyprawie wiedeńskiej wśród żołnierzy Sobieskiego, odżywiających się z konieczności surowymi owocami. To też słowa piosenki o szwoleżerach pijących wino, które miało wybawić ich od trosk.
Spożywanie alkoholu na wojnach podyktowane codzienną potrzebą albo skłonnością do hulanek i swawoli… krzywdzące bądź dobroczynne skutki tego zjawiska dla wojskowej egzystencji, jego praktyka oraz kulturowe czy obyczajowe normy i ich przekraczanie w ciągu wieków.
Tego typu zagadnienia, jak też inne, o pokrewnej tematyce, pozostały podjęte w kolejnym tomie z cyklu „Człowiek i wojna”. "