Mallory od początku nie ufał tej dziewczynie… Gdy zatrudniał ją na ranczu, przeczuwał, iż Morie nie jest tym, za kogo się podaje.
Niby niewinna jak aniołek, lecz ma niewyparzony język i nie boi się krytykować szefa. Niby biedna jak mysz kościelna, ale tylko ona wie, jak zorganizować stylowe przyjęcie i zna niezwykle wpływowych ludzi. Kiedy Morie zostaje oskarżona o kradzież, Mallory nie słucha wyjaśnień i natychmiast wyrzuca ją z pracy. Nie wie, że właśnie popełnił największą życiową pomyłkę…