Wyrosnąć z zazdrości Kiedy byłam małą dziewczynką, zazdrościłam koleżance lalki. Jej tata pracował za granicą i przysłał jej najprawdziwszą na świecie Barbie z długimi blond włosami! Do tego kilka ubranek na zmianę, w tym zachwycającą suknię ślubną.
Och, jak nad wyraz chciałam posiadać taką samą lalkę... Niestety moje marzenie nie spełniło się, lecz właścicielka Barbie była moją przyjaciółką, więc razem bawiłyśmy się lalką. Dzielenie się zabawkami wychodziło nam chyba nieźle, bo do dzisiaj się przyjaźnimy.
Później, jako nastolatka, zazdrościłam koleżankom markowych ubrań... Ponieważ nie mogłam sprawić sobie takich samych, zaczęłam szyć. Dzięki czemu nosiłam się oryginalnie i zrozumiałam, że sami stwarzamy rzeczywistość.
I iż wtłaczamy się w ramy złego samopoczucia, spowodowanego brakiem czegoś, co posiadają inni. Momentalnie wyrosłam z zazdrości, co wcale nie jest takie oczywiste... Bywamy zazdrośni o partnerów, o to, iż komuś powodzi się lepiej finansowo.
Zazdrościmy urody, pozycji zawodowej, a choćby społecznej. Jedni z niej wyrastają, innych trawi do ostatnich chwil życia. Niektórych to uczucie motywuje do twórczego działania, a innych doprowadza do zbrodni.
bez dwóch zdań jest to niezwykle silne uczucie. Jacek Kaczmarski w piosence,,Siedem grzechów głównych" śpiewał: A zazdrość nie wie, co sen i po cichu zabija. Drodzy Czytelnicy, nie pozwólcie, żeby toczyła Was zazdrość.
Przeczytajcie ten numer Wydania Specjalnego i przekonajcie się, do czego może ona doprowadzić. Monika Frączak...