Miłośnicy rodzimej literatury cały czas łakną nowości. Chcą jednak czytać jedynie to, co najlepsze. Właśnie dla nich tworzy się różnorodne rankingi i zestawienia. My również pragniemy pomóc w doborze najciekawszych książek stworzonych w ubiegłym roku. Przedstawiamy te, które są owocem pracy polskich autorów. Które warto przeczytać?
„Najlepiej w życiu ma twój kot. Listy”
Korespondencja prowadzona pomiędzy Wisławą Szymborską a Kornelem Filipowiczem wciąga. Jest przepojona znakomitym humorem i niezwykle uczuciowymi wyznaniami. Trzeba przy tym pamiętać, że stworzona została przez autorów lubujących się w zabawach literackich na najwyższym poziomie. Nic więc dziwnego, że cieszy się tak dużą popularnością czytelników. Ci, którzy sięgnęli już po tę książkę, polecają zrobić to samo wszystkim tym, którzy nie są zdecydowani.
„Drobna zmiana”
Zbiór wierszy Marcina Świetlickiego przypomina raczej coś na kształt tomiku opowiadań. Wszystkie one oscylują wokół modyfikacji, którym nieustannie ulega nasze życie. Pokazują, jak szybko zmienia się bliski nam świat – miasto i kraj. Okazuje się też, że najczęściej zmiany te przynoszą bardzo niedobre efekty. Można też przekonać się, że metamorfoza, nawet niewielka, ma często ogromne znaczenie.
„Nie dam ci siebie w żadnej postaci”
Książki poetyckie Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego mają postać rozkwitającego kwiatu. Z każdą kolejną dodawane są do znanych już motywów coraz to nowsze historie. Mają one w sobie coś wyjątkowego i niespotykanego. Mieszają się w tej mozaice różne rejestry i tematy. To wszystko sprawia, że kolejne utwory czyta się z wielkim zaciekawieniem.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że narażeni jesteśmy na zderzanie się z różnymi rejestrami tematycznymi. Raz studiować będziemy problematykę wygnania i cierpienia, a innym razem – sprawy aż do bólu przyziemne i błahe. W tej różnorodności tkwi jednak siła poezji.
„Król”
Powieść Szczepana Twardocha opowiada o przedwojennej Warszawie. Autor skupia się na gangsterach pochodzenia żydowskiego, którzy rządzą miastem. Trzeba przy tym zwrócić uwagę na zabawne dialogi, które prowadzą ze sobą główni bohaterowie. Bez echa nie mogą przejść również opisy walk ulicznych, które nadają ciekawy koloryt opisywanym opowieściom.
Wszystkie one ujęte zostały w sposób, który uwodzi czytelnika. Musi on jednak zmierzyć się z różnymi, zaskakującymi zwrotami akcji. Dzięki nim pisarz bawi się z odbiorcą swojej prozy i sprawia, że chwilami czuje się on zdezorientowany. W tym jednak tkwi czar opisywanych historii.
„Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka”
Nie ma wśród Polaków osoby, która nie słyszałaby o głośnej sprawie mężczyzny pobitego na śmierć przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. 19-letni wówczas maturzysta był ofiarą sadystycznych, PRL-owskich „stróżów prawa”, którzy w komisariacie przy ulicy Jezuickiej w Warszawie siłą chcieli zmusić nastolatka do zeznań. Był niezłomny, dlatego przyszło mu zginąć z rąk zwyrodnialców.
Najbardziej oburzające jest jednak to, że do dziś nie zostali oni ukarani. Sprawę tę opisuje Cezary Nazarewicz. Przedstawia on szczegóły zbrodni doskonałej. Takiej, co do której mamy pewność, kto był oprawcą, ale zapewne nigdy nie przyjdzie mu za to zapłacić.
„Ganbare! Warsztaty umierania”
Okrzyk umieszczony w tytule książki pochodzi z języka japońskiego i jest okrzykiem zachęcającym do walki i wytrwałości. Był nad wyraz często powtarzany w czasie, gdy przez Kraj Kwitnącej Wiśni przeszło tsunami. Właśnie wtedy wytrwałość, wiara i upór w działaniu pozwoliły na odbudowanie zrujnowanych terenów.
Wart uwagi jest też drugi człon opisywanego tu tytułu. On z kolei odnosi się do tego, aby być gotowym na śmierć. Będąc świadomym jej nieodwracalnego nadejścia, trzeba jak najlepiej zagospodarować czas, który jest nam ofiarowany. Pozorna sprzeczność zawarta w tej książce znakomicie ukazuje jej złożoność. Ten niezwykły reportaż pokazuje bowiem, jak wygląda życie po katastrofie.
„Dwanaście srok za ogon”
Esej Stanisława Łubieńskiego nominowany był do Paszportów „Polityki”. Dotyczy ptaków i tych, którzy pasjonują się ich obserwowaniem. Trzeba przy tym zauważyć, że autor skupia się tylko na rodzimych gatunkach. Są nam one najbliższe, ale też dlatego najczęściej pomijane. Tak, wydawałoby się, błahy problem został jednak bardzo ciekawie opisany. Daje możliwość oderwania się od codziennych trosk i spojrzeć na nie z lotu ptaka. To pozwala zdystansować się do rzeczywistości.
Wielość książek godnych naszej uwagi jest ogromna. Te przedstawione w artykule zasługują na nią jednak szczególnie. Warto po nie sięgnąć, gdyż niosą ze sobą naprawdę ciekawe i wartościowe doznania.